Boskie ;]

10 Komentarzy

  1. dx0ne said,

    16/10/2008 @ 23:46

    właśnie. mamy XXI wiek. naukowcy powinni się zebrać i drogą tentegowania w głowie ustalić który bóg ma najlepsze ficzery.

  2. mrmgr said,

    17/10/2008 @ 19:14

    OMG, normalnie padłem :) Pozwolę sobie się do tego dopiąć na swoim bogu…

  3. Zdesperowany Królik said,

    17/10/2008 @ 19:46

    Moja reakcja była podobna :-) A to dlatego, że sama często dostawałam takie pytania, zazwyczaj wtedy kiedy chrześcijaninowi kończyły się argumenty. Powaliło mnie to ta dziewczyna zadała to pytanie: naiwnie wierząc, że jest kłopotliwe i takie filozoficzne. Dostała za to prostą ripostę, która ostatecznie kończy dyskusję, nieco ośmieszając pytającego. Zastanawia mnie tylko czy po usłyszeniu odpowiedzi chciała schować się pod krzesło :-)

  4. Zygfryd said,

    21/10/2008 @ 15:38

    Prawda jest taka, że istnienie lub nieistnienie Boga jest nie do udowodnienia i przekonywanie kogokolwiek że powinien wierzyć lub nie, nie ma sensu. Oczywiście, można sobie napisać książkę, w której wyłuszczymy swoje poglądy, ale takie prostackie ośmieszanie osób wierzących, jak to zaprezentował pan Dawkins, jest żałosne. Nie mówiąc już o tym, że jego retoryka jest zaiste aż nazbyt parciana, bo wielka różnica powstaje między wiarą w Zeusa a wiarą chrześcijańską.

  5. andsol said,

    21/10/2008 @ 23:39

    Najwidoczniejszą dla mnie różnicą jest determinacja wiernych, by wyeliminować niewierzących. Tej determinacji nie dostaje zazwyczaj w religiach niemonoteistycznych, choć, przyznajmy, nawet bez poparcia jedynego Boga mordowanie idzie ludziom nieźle. Ale wierzę, że są i inne, głębsze. Zeusa może sobie daruj, bo jego kult nie bardzo był rozwijany w ostatnich stuleciach, ale jeśli Twoją intencją jest wykazanie, że w istocie w wierze chcrześcijańskiej są wartości, których nie znajdzie się w innych współcześnie istniejących religiach, które zresztą nie bardzo sobie cenią historię o cudownych narodzinach i wniebowstąpieniu Jezusa, może mi je wypunktujesz? I przy okazji podasz argumenty dla wyznawców Boga Ju-Ju dlaczego lepiej jest wierzyć w Boską Dziewicę, która 2 tysiące lat po swojej śmierci (z prawem do wniebostąpienia, rzecz jasna) pojawia się pewnej pastereczce i zdradza trzy tajemnice oraz wyjaśnia typ medalików, które będą wybijane, by upamiętnić to ich intymne spotkanie.

  6. Zdesperowany Królik said,

    22/10/2008 @ 13:24

    Czy to było prostackie ośmieszanie? Ja raczej powiedziałabym, że to było bardzo kulturalne. Prostackie już bardziej było pytanie tej naiwnej dziewczyny, która myślała, że zada „trudne pytanie” i dostała jedyna możliwą odpowiedz w tej kwestii.

    Ja też chciałabym poznać tę różnicę miedzy judo-chrześcijanizmem a innymi religiami (poza oczywiście założeniami mitycznymi).

    Zastanawia mnie argument o tym, iż jeśli nieistnienia czegoś nie można udowodnić, to znaczy, że to istnieje, albo trzeba milczeć i dać innym mylić się i wręcz pozwolić im wprowadzać w błąd innych. Jeśli nikt na świecie nie potrafi udowodnić, że nie istnieją różowe, latające słoniki, to znaczy, że tak jest? A może należy wprowadzić do szkoły przedmiot nauczający o tych wszystkich rzeczach i stworzeniach, których nieistnienia nie da się udowodnić. Jeżeli coś jest ewidentną bzdurą to trzeba mówić o tym głośno.

  7. Szemhazaj said,

    16/11/2008 @ 21:37

    Kwestia tego czy wierzysz lub nie wierzysz jest tylko i wyłącznie twoim wyborem. To, że masa ludzi nie wierzy, jest w dużej mierze winą ich znikomej wiedzy religijnej. I tyle.

  8. anna said,

    16/11/2008 @ 23:20

    Szemhazaj, moge uderzyc w tem sam desen co Ty i powiem, ze Twoja wiara jest wynikiem niklej wiedzy naukowej(bio-pochodnych dziedzin jak rowniez religioznastwa i historii)). A to , co wiesz jest i zawsze bedzie zasloniete cieniem ‚wiary’. Jesli cos wzbudza watpliowsci, nalezy na problem odpowiedziec wymijajaco, czyli typu’ wiara to wybor osobisty’. Co niestety nie do konca jest prawda, jak wykazal pan w filmie- udowodnil on bowiem w sposob logiczny(mam nadzieje ze kazdy zdolal nadazyc za jego tokiem rozumowania), ze wiara jest wyborem przede wszystkim spoleczenstwa, w ktorym wzrastamy, a dopiero potem, w przypadku jesli nie zostalismy wychowani religijnie, ale sami sie ku religii sklaniamy- dopiero wtedy jest to wybor osobisty.
    A jesli chodzi o udowodnienie czegos , co nie istnieje, to przytocze tutaj cytat. Ktos rzucil wyzwanie Patowi Condellowi aby udowodnil, ze Bog nie istnieje. Na to Pat odpowiedzial „To trudne zadanie.Moze najpierw Ty mi udowodnij, ze Jupiter nie istnieje, a ja wtedy uzyje tej samej metody aby udowodnic Tobie nieistnienie Boga.” :)

  9. 16/11/2008 @ 23:59

    „To, że masa ludzi nie wierzy, jest w dużej mierze winą ich znikomej wiedzy religijnej. I tyle.”

    Ależ to jest zupełnie inaczej. To, że ludzie wierzą jest kwestią po pierwsze ich znikomej wiedzy o świecie (tak jak to Anna opisała), a po drugie ich znikomej wiedzy o religii. Poznając religie świata zarówno od strony znajomości choćby ich podstaw, ale też ich ewolucji, dochodzi się do niewiary. Zależność miedzy rozwojem wierzeń, i rozwojem społeczeństwa jest nierozerwalna. Im bardziej skomplikowane społeczeństwo, tym bardziej skomplikowany system wierzeń. Ale ta komplikacja następuje do pewnego stopnia: wierzenia mają sens póki coś tłumaczą (działanie świata itp, nie patrząc na kwestie zmarłych, bo to trochę inna bajka, choć też na podobnej zasadzie – wszak wierzenia rozpoczęły się min. od duchów zmarłych), kiedy przestają nagle nie mają sensu istnienia. Dochodzimy w ten sposób do przejęcia roli „tłumacza” przez naukę.

    Ciekawym zagadnieniem jest to: „Kwestia tego czy wierzysz lub nie wierzysz jest tylko i wyłącznie twoim wyborem”

    Przez 2 tys lat za publiczne przyznanie się do niewierzenia groziły różne perturbacje. Zresztą nie ważne było czy ktoś wierzy, ważne żeby płacił na rzecz KK. Zwyczajny człowiek nie miał wyboru-musiał wierzyć. BA! Za nieprzytakiwanie KK np. w sprawach nauki (krągłości i usytuowania Ziemi w kosmosie) groziła śmierć, nie mówiąc już o „nawracaniu” tych biednych Indian i innych cywilizacji…

    Nawet teraz, kiedy niby mamy rozłam państwa od kościoła, kiedy większość brzydko się wyraża o państwach religijnych typu Iran… rodzice posyłając dziecko do szkoły w Polsce muszą specjalnie wypełniać deklaracje, że nie chcą indoktrynacji ich dziecka (o ile szkoła zapewnia coś w zastępstwie – jeśli nie indoktrynacja jest i tyle)… KK ma niejako w statusie nauczanie, więc się pcha wszędzie (do TV, radio, a nawet do ginekologa za matką z dzieckiem) i niby wszystko jest ok, bo niesie słowo boże.

    W tym samym czasie kiedy komuś o wyznaniu judo-chrześcijańskim mówi się o rzeczywistości, racjonalności, nauce… słyszy się „każdy ma prawo wyboru” i nie wolno ich przekonywać do swoich racji… cóż za hipokryzja.

  10. morwo said,

    27/08/2009 @ 12:13

    Hm, a co ze świadkami Jehowy? To także wyznanie judo-chrześcijańskie, prawda? A jednak przychylniej na nich patrzę. Moja znajoma z pracy jest świadkiem i jest jedną z milszych osób, jakie znam.
    Natomiast wczoraj podczas obiadu odwiedziła mnie dwójka świadków. Porozmawialiśmy sobie stojąc w drzwiach, wypowiedziałem swoje zdanie, oni odpowiedzieli mi. Pewne rzeczy zostawiliśmy „na później”… Sympatyczni ludzie. Jestem ciekaw, jak będą się zachowywać przy kolejnych spotkaniach (jeśli do takich dojdzie).
    Dlaczego się zgodziłem na takie spotkania? Może z szacunku, albo (jeśli szacunek to za wielkie słowo) z powodu dania im do zrozumienia, że dla osób takich jak ja właśnie to, że chodzą po domach i rozmawiają o religii jest najważniejsze. Może kiedyś trafią na pana Dawkinsa :)

    Jak na to zareagowała moja współlokatorka? „Masz przerąbane teraz”. To samo usłyszałem od części moich współpracowników. Dlaczego? Co w tym złego porozmawiać o religii (lub jej braku)? Jeśli będę miał ochotę, czas, to mogę sobie z nimi usiąść i pogadać.

    Natomiast, gdy próbujesz rozmawiać o religii z katolem, to bardzo szybko taka rozmowa kończy się. Często kończy się też tzw. „fochem”, jeśli nie czymś gorszym ;p Nie ma wielkiej różnicy pomiędzy katolikami, a muzułmanami.

    Może po kilku spotkaniach, rozmowach z tymi świadkami nadal będziemy darzyli się sympatią, a ta dwójka spojrzy na ateistów łagodniejszym okiem.


Dodaj komentarz